Takis
Obserwator
Dołączył: 25 Lip 2011
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 11:37, 20 Gru 2011 Temat postu: Służba zdrowia na wesoło |
|
|
Ostatnio w skrzynce na listy znalazłem wiersz „Mitręga Babci”, datowany 2007-10-31.
Mimo upływu czterech lat zachowuje on swoją świeżość, oddając w sposób ironiczny, ale dość wiernie, realia współczesnej polskiej służby zdrowia. Warto chyba pochylić się nad jego strofami i wczuć się w sytuację najbliższych nam Babć, i nie tylko!
Zwraca uwagę, że słowo Babcia pisane jest ciągle z dużej litery. Świadczy to bardzo dobrze o autorze wiersza, który w ten sposób wyraża swój szacunek wobec osób starszych.
Szmery ma w sercu Babcia nieboga
bieży więc szybko do kardiologa.
A tam kolejka długa jak nić,
ubezpieczeni także chcą żyć.
Swoje w kolejce tu odsiedziała
i wyrok taki wnet usłyszała:
- Trzeba tu pilnie zrobić badania,
ale nie zrobię bez skierowania.
Więc idzie Babcia, nie mówiąc słowa,
tam, gdzie przychodnia jej rejonowa.
A tam kolejka długa jak wstęga,
bo biurokracja – to istna potęga!
Przechodzą Babcię po krzyżu dreszcze,
Gdy słyszy: - Nie ma pani w rejestrze.
Do Kasy Chorych trzeba by gnać,
by tam zaświadczenie zechcieli dać.
Do Kasy Chorych przez wiele lat
Babcia wpłaciła niemało rat,
więc mimo brzydkiej pogody
na marmurowe wspina się schody.
Korytarz długi – pokoi wiele,
spokój i cisza niczym w kościele,
i niezliczonych lśnią biurek blaty,
bo tu się podziały Babcine raty!
Ale nie traćmy pogody ducha,
urzędnik mówi, a Babcia słucha:
- My bardzo chętnie i w dobrej wierze,
lecz nie ma pani tu, w komputerze.
- Kto temu winien? - Babcia powiada.
Urzędnik tylko ręce rozkłada:
- Szanowna pani wiarę mi da,
ktoś temu winien, ale nie ja!
Choć oddech krótki, lecz mus to mus,
Babcia iść musi, gdzie stoi ZUS.
Tam też budynki piękne i nowe,
wszystko za Babci składki rentowe.
W środku kolejka długa jak rzeka,
bo wiele innych Babć też czeka.
Biurokratyczny dławi kaganiec -
Babcia odmawia cicho różaniec
i myśli sobie w skrytości biedna:
- Ich jest tak wielu – ja tylko jedna.
Lecz choć tak wielu ich urzęduje,
dlaczego jeden tylko przyjmuje?
Ale z Babci nie lada kruszyna,
zmogła Hitlera, zmogła Stalina.
Choć po urzędach daleka droga,
a Babcię boli już druga noga,
papierki wszystkie jednak zebrała
i do rejonowej znów poleciała.
- Czy tutaj da się chorować godnie?
- Niech pani czeka ze dwa tygodnie.
Pacjent jest godzien najwyższej troski,
więc stosujemy tylko strajk włoski.
W laboratorium grupa dość liczna.
Tu też selekcja ... biurokratyczna.
Tłum wielki pod drzwiami się tłoczy,
Babcia już ledwo widzi na oczy
i z nóg już leci biedna kobita,
ale ją sąsiad w ramiona chwyta:
- Na szmery w sercu mam po dziadku
nalewkę, przepis dostałem w spadku.
Ach, miła pani, nie traćmy ducha,
wojen nie zmogła nas zawierucha,
myśmy Polacy, wytrwała nacja
- i nie wykończy nas biurokracja!
Wrócą tu z Anglii wnuki niebawem,
zrobią porządek z tym głupim prawem,
a jak nie wrócą – mówię tu bez kitu -
w piwnicy skrzynkę mam dynamitu!
Z łezką wspominam, podobnie jak wielu,
Naszą służbę zdrowia w ... PRL-u.
2007-10-31
Post został pochwalony 0 razy
|
|