|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jeżyk
VIP
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/ Płeć:
|
Wysłany: Sob 17:48, 10 Kwi 2010 Temat postu: Tragiczna śmierć prezydenckiej pary i osób towarzyszących |
|
|
Myślę że nie zamieszczenie tego tematu na tym Forum było by wyrazem zlekceważenia wielkiej tragedii która dziś się wydarzyła. Odwrócenia się do niej plecami. Ta wiadomość jak zły sen z którego chcieli byśmy się wybudzić i stwierdzić ze wszystko jest dobrze, a jednak to prawda. Zginął nasz Prezydent z swoją małżonką, zginęły wybitne osoby z sfery polityki, z kręgów kościoła i wojska. Czy jest to zły duch Katynia który po 70-ciu latach od tamtego mordu nadal zbiera swoje okrutne żniwo ? Jakieś fatum? To wielki żal, gdy giną wspaniali ludzie, którzy chcieli prowadzić Polskę ku lepszej przyszłości. Polski Naród potrafi łączyć się w obliczu tragedii. Tak było gdy kula zamachowca dosięgła Papieża, tak było w trudnych chwilach gdy odchodził od nas, tak było gdy zginął prezydent Narutowicz. Gdy ginie ojciec rodziny, najbliżsi skupiają się razem, gdy ginie prezydent cały Naród jednoczy się w bólu i trosce, okazując szacunek dla głowy państwa. Poruszający a zarazem świadczący o dużym poczuciu patriotyzmu jest widok Polaków składających kwiaty i palących znicze przed pałacem prezydenckim. To piękny gest.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Mieszkaniec
VIP
Dołączył: 05 Mar 2007
Posty: 461
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 44 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Husów Płeć:
|
Wysłany: Sob 20:14, 10 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Ile jeszcze tragedii musi się wydarzyć, żeby zjednoczyć Polaków. Śmierć JP2 już miała być takim wydarzeniem no i niestety. Czy to nie jest znak, że kolejna tak tragiczna informacja obiegła Polskę i świat w wigilię niedzieli Bożego Miłosierdzia. Oby Polacy w końcu zrozumieli, że przede wszystkim jesteśmy Narodem i niezależnie od opcji politycznych powinniśmy się szanować. Nie byłem szczególnym zwolennikiem naszego Prezydenta, ale przyznam szczerze, że płakałem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jeżyk
VIP
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/ Płeć:
|
Wysłany: Sob 22:52, 10 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Drogi Mieszkańcu, łza nie jest oznaką słabości człowieka. Potwierdza jedynie że człowiek ma serce i ludzkie uczucia
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
forka
Nowy
Dołączył: 08 Sie 2009
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:45, 11 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Żal dziś duszę ściska i ciężko mówić o tym co się stało. Długo nie mogłam w to uwierzyć, nie wiem pewnie łudziłam się, że to co usłyszałam w radiu jest głupim i nieprzemyślanym żartem medialnym.
Odeszli od nas ludzie, którzy byli dla mnie wzorem polityków, patriotów, obywateli i których darzyłam zaufaniem. A teraz? Pozostaje nam ufać mocno Bogu i wierzyć, że te "rekolekcje", które wspólnie przeżywamy pozwolą wszystkim, a w szczególności pozostającym przy władzy zastanowić się nad swoim postępowaniem i zatrzymać się chociaż na tyle, na ile to możliwe.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jeżyk
VIP
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/ Płeć:
|
Wysłany: Nie 22:26, 11 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Forka, Twój pierwszy post jest bardzo piękny. Swiadczy o Twojej wielkiej wrażliwości. Wyraziłaś tu swoje odczucia które podziela wielu Polaków którzy mają serce i czują sercem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jeżyk
VIP
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/ Płeć:
|
Wysłany: Pon 13:12, 12 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Dodam tu ciekawe wspomnienie o żonie Prezydenta, Marii Kaczyńskiej, które spotkałem w NK.
Maria Mackiewicz wiodła całkiem zwyczajny tryb życia, gdy pewnego dnia właściciele przedwojennej willi, w której wynajmowała pokój, postanowili znaleźć jeszcze jednego lokatora. Wtedy przeznaczenie postawiło na drodze Marii, Lecha, który stał się najpierw jej sąsiadem, a bardzo szybko także chłopakiem. Od tego momentu jej życie nierozerwalnie związało się z polityką. Była przy mężu w każdym momencie, akceptowała wszystkie decyzje. Nie skarżyła się, gdy musiała go, internowanego, odwiedzać w Strzeblinku, ani gdy nie miał dla niej, choć już ciężarnej, wystarczająco czasu.
Maria Helena Kaczyńska, z domu Mackiewicz - pierwsza dama Polski urodziła się 21 sierpnia 1943 w Machowie na Wileńszczyźnie. Jest córką Lidii z domu Piszczako i Czesława Mackiewiczów. Jej matka była nauczycielką a ojciec leśniczym.
Jej ojciec Czesław Mackiewicz był przystojny, towarzyski, z poczuciem humoru, ale tradycyjny. Silny i odważny. Na Wileńszczyźnie walczył w partyzantce AK, po wojnie był za to aresztowany. Kochał las i potrafił go słyszeć. Zginął w wypadku w 1976 roku. Samochód, który prowadził, wpadł w poślizg i zjechał z nasypu. W szpitalu personel nie zauważył, że ojciec ma pęknięte żebro. Kość przebiła mu płuco. Gdyby mu zrobiono rentgen, można go było uratować. Jeden z jego braci walczył w szeregach II Korpusu gen. Władysława Andersa pod Monte Cassino, zaś drugi brat został zamordowany przez NKWD w Katyniu.
Kiedyś powiedziała że losy kresowiaków wojna pisała według jednego scenariusza: śmierć ojca w wojennej zawierusze - od kuli lub w sowieckim łagrze i matka, na którą spadał ciężar utrzymania rodziny.
Rodzice: Lidia i Czesław, po wojnie wybrali życie w Polsce. Najpierw mieszkali w Bydgoszczy, potem w Człuchowie na Pomorzu. – Jak wielu repatriantów zza Bugu szukali dla siebie miejsca do życia.
Jak wspominała w wywiadzie - miejsca urodzenia nigdy potem nie poznałam, moje najwcześniejsze, dość mgliste wspomnienia wiążą się z leśniczówką. Po Człuchowie ojciec objął posadę leśniczego koło Złotowa – pięknego starego miasteczka na Pojezierzu Pilskim. Mama – nauczycielka – pracowała w tamtejszej szkole. Codziennie dojeżdżała pociągiem do pracy i w końcu rodzina się przeniosła. – Do pierwszej klasy poszłam już w Złotowie. Wynajmowaliśmy przez dwa lata mieszkanie w poniemieckim domu przy ulicy Domańskiego.
Oboje z młodszym bratem Konradem byliśmy dziećmi bardzo wątłymi. Ja miałam wrodzoną wadę serca, on był niejadkiem. Domowy, zaprzyjaźniony lekarz zalecił zmianę klimatu i tak wyjechaliśmy z mamą na długie wakacje do Rabki, uzdrowiska dla dzieci. Już w Rabce mama zadecydowała, że zostajemy na stałe. – Mówi pani „zadecydowała”. To ona rządziła w domu? – Mama bardzo nas kochała i nasze zdrowie zawsze było dla niej najważniejsze. Była silną kobietą, typową „Siłaczką”, aktywną, stanowczą kobietą – pani prezydentowa uśmiecha się. –Wynajmowaliśmy pokój u górali, a gdy dołączył do nas ojciec, rodzice wyremontowali opuszczone mieszkanie i tam spędziliśmy dobre parę lat. Skończyłam tam szkołę podstawową, a potem Liceum im. Romera. Do dziś pamiętam swoich profesorów: francuskiego uczyła pani Madlerowa, profesor Tomaszewski uczył łaciny, historii i logiki, szkolnym katechetą był ksiądz Mieczysław Maliński, którego nie tylko młodzież uwielbiała..
W Rabce starsza pani Mackiewicz pracowała w dziecięcym ośrodku szpitalno-prewentoryjnym (dzisiaj Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc).
„W latach 50. i 60. bywała częstym gościem w domu Wańkowiczów. - Nasze mamy się przyjaźniły. Odwiedziny były na porządku dziennym. Przyjmowaliśmy wczasowiczów. Mama dla nich gotowała. Na posiłki przychodziła też pani Lidia z swoimi dziećmi. Była bieda, ludzie się wspierali - nie to, co dzisiaj. To były naprawdę ciężkie czasy” - – wspomina koleżanka Marii z lat szkolnych w Rabce.
- Marylka była naszą uczennicą. Wyjątkowo grzeczna dziewczyna. Koleżanki mówiły do niej "Muszka". To bardzo jej pasowało, była cichą, zdyscyplinowaną, drobną, ale bardzo ruchliwą. Bystra. Bardzo dobrze się uczyła - wspomina była nauczycielka liceum..
Po ukończeniu Szkoły Podstawowej i I Liceum Ogólnokształcącym im. E. Romera w Rabce Zdroju rozpoczęła studia w Sopocie. Jakby chciała uciec na drugi koniec świata... .
- „Przed maturą odkryłam, że można studiować transport morski. Taki kierunek, który ma w sobie i turystykę, i żeglugę, i gospodarkę, i handel. Wydawało mi się, że jak skończę te studia, to będę podróżowała. Zawsze chciałam uczyć się języków. Francuski miałam w szkole średniej, na studiach doszedł mi angielski. Poszłam też na kurs hiszpańskiego, teraz robię przyjemność niektórym ambasadorom, gdy odzywam się do nich po hiszpańsku. No i rosyjski. Do dziś mogę recytować wiersze. – To poprosimy. – „Eugeniusz Oniegin”. Proszę bardzo. „ Moj diadia samych czestnych prawił, kogda nie w szutku zaniemog, on uważat’ siebia zastawił i łuczsze wydumat’ nie mog...”. Cha, cha! Nawet Majakowskiego znam, ale tylko trzy słowa: „ Lewoj, lewoj, lewoj”.
Po ukończeniu studiów podjęła pracę w Instytucie Morskim w Gdańsku w pracowni badań koniunkturalnych, gdzie przeprowadzała badania perspektyw rozwoju rynków frachtowych na Dalekim Wschodzie. Swojego męża poznała w 1976, gdy pracowała naukowo w Instytucie Morskim, a on studiował.
- „Leszek imponował dziewczynie z Rabki? –Na pewno. I nie tylko mnie. Poza tym już nie byłam dziewczyną z Rabki. Pracowałam w Instytucie Morskim w Gdańsku, zajmowałam się badaniem perspektyw rozwoju rynków frachtowych w Azji. A Leszek się angażował dla sprawy. Dla Polski. Opowiem wam taką historię. W 1977 roku był zaangażowany w pracę Biura Interwencyjnego KOR. Co pewien czas przywoził do Trójmiasta kilka stron maszynopisu. A ponieważ bezpieka deptała mu po piętach, to bałam się, że go zatrzymają. Kiedy jechaliśmy pociągiem razem, nie chcąc mnie narażać, nauczył się w kilka godzin tekstu na pamięć i przewiózł go w głowie”.
Dwa lata później pobrali się. W 1980 na świat przyszła ich jedyna córka Marta.
- „13 grudnia 1981 roku zabrali Leszka dwie minuty po północy. Wcześniej Marta nie mogła zasnąć i Leszek próbował ją uśpić. Coś śpiewał, opowiadał bajki. Ja się jeszcze krzątałam po domu. Nagle ktoś puka do drzwi, grzecznie pytam: „Kto tam?”. Odpowiadają, że poczta. Otworzyłam, chociaż do dzisiaj się dziwię, jak mogłam uwierzyć, że o północy puka listonosz. Przedstawili nakaz zatrzymania i tak zostałam sama z półtorarocznym dzieckiem na ręku...
Maria Kaczyńska zginęła 10 kwietnia 2010 w wyniku katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. Tego dnia około godziny 8:56 czasu polskiego samolot, w którym razem ze swoim mężem Lechem i delegacją udawała się na uroczystości rocznicowe w Katyniu, rozbił się w Pieczorsku w okolicy Smoleńska. W wyniku tej katastrofy śmierć poniosły wszystkie osoby znajdujące się na pokładzie samolotu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jeżyk
VIP
Dołączył: 28 Lis 2007
Posty: 3217
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 27 razy Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Sercem w Husowie. http://poezja120.pl.tl/ Płeć:
|
Wysłany: Śro 9:52, 14 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Nie jestem pewien czy uda Wam się to otworzyć. Obejrzeć warto. Jest to wspomnienie prezydenckiej pary.
Kod: |
http://www.slide.com/r/e02-31pS7D-9qa-V903wRchIH-YGqMFm?previous_view=mscd_embedded_url&view=original |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Jeżyk dnia Śro 9:55, 14 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
kruszynka_
Częsty gość
Dołączył: 22 Lis 2010
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 18:41, 03 Lut 2014 Temat postu: |
|
|
I ostatni mój post na dzisiaj
z perspektywy czasu stwierdzam, że zbyt dużo szumu było wokół pary prezydenckiej, a przecież oni tam nie zginęli tylko we dwójkę!
Po drugie, bardzo irytowało mnie to idealizowanie pana Lecha K.
Dla mnie zrobił coś okropnego, piszę tutaj o podpisaniu dokumentów, które m.in zamknęły nam drzwi z UE i od tamtej pory już nie możemy bezkarnie wystąpić z jej szeregów. Gdyby ktoś miał wątpliwości o czym piszę - chodzi o Traktat Lizboński.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|